Maria Laina
Syjon
Od chwili która tylko minąć i milczeć może
nasz krok nie pozostawił żadnego odgłosu
i to trzymało nas latami bez pragnień
Więc pojawiliśmy się w ogrodzie
nie czekając, posłuchaj bracie
nie czekając na odzew żywych;
godzina tak pełna strachu
nikt nie macał ochoczo światła księżyca
Schwytani przez bladożółtą nieodgadnioną pustkę
jak kochanie przez współżycie słów
siedzieliśmy tam, płacząc, posłuchaj bracie
gdyż nawet w trzcinach wiała
bezmierna słodka melancholia
No, powiedziałem na koniec
żebyście tylko nie mieli fałszywego obrazu
patrzcie jakże nieziemskie jest nasze piękno
nadnaturalna dobroć nasza
i jak łagodnie, posłuchaj bracie
śmierć zawierza nam swoje tajemnice.
z tomu: „Różowy strach”, 1992, tłum.: Leszek Paul