Zefi Daraki
miraż
Załóżmy że siedzę
wśród ruin przyszłej teraźniejszości
Słońce ciągle jeszcze wieje po mnie
karbuje moją sukienkę w swoje promienie
Załóżmy więc
teraźniejszość teraźniejszości
żłobi wieczór
nad ostatnim tropem ciała
Mocnym tętnem okrążają
mnie
uściski kiedyś. Dotykam
niewidoczne niech mi otworzy
Zadrwiłem z ciebie! Słyszę głos
snu
Złudą jestem – mirażem!
Patrzył na mnie uparcie nim
się przebudziłam, nie
przebudziłam się nigdy, nie wiem
z tomu: „Stracony wiersz”, 2018, tłum.: Leszek Paul