Na płycie nagrobnej nie odnotują przyczyny. Rażąco biała jak ona, pofrunie ze skowytem, rozgrzebując żwir i zielsko. Wiosna się rozkruszy, a cement straci swoją moc. (Rozłąka ta uczyni stratę solidnej przyczyny przesądzoną).
To wszystko takie okrutne, okrutne i srogie. Szła do przodu, nie odwracając głowy, a ja podążałam za nią wzrokiem: jej plecy odbijały się w lustrze.
Niepokojąco nieczuła siostra niebieska wskazywała swą postawą, jakże bezużyteczne są zmęczenie i miłość.
– Veroniki Dalakoura urodzila się w Atenach w 1952 roku. Studiowała Prawo i Geografię społeczno-ekonomiczną. Jest autorką licznych tomów poezji oraz tłumaczeń. Jest jedną z ważniejszych poetek tak zwanego „Pokolenia70”. G. A Panagiotou w swojej antologii „Pokolenie lat 70” pisze: „W systematycznej, chronologicznej kolejności pierwszą decydującą dla jej istnienia warstwą jest zwątpienie z odpowiadającym mu i zasilającym je ruchem Beat Generation. Podawany jest w wątpliwość ogół tradycyjnych ideologicznych i społecznych wartości razem z wszystkimi nowymi estetyczno-literackimi prądami, powstającymi według ich własnej formuły. Jest to przymus, który nieraz graniczy z anarchistycznym bełkotem, lub bunt bez konkretnego obiektu, przeciw któremu mógłby się zwrócić i go zburzyć.” * Poezję Dalakoury wyróżnia nie tylko silny wątek erotyczny oraz „spirytualny” ale również zacieranie granic między tradycyjnym wierszem a prozą poetycką czy krótkimi formami naracyjnymi. Należy ona do dość szerokiego nurtu nazywanego Paralogizmem, często tłumaczonego jest jako poezja absurdu. Jak bardzo absurdalne czy surrealistyczne mogą wydawać się te wiersze, rządzą się one własną spójną, wewnętrzną logiką. Paralogizm był również odpowiedzią na cenzurę oraz na dominujący, nawet do dzisiaj, tradycyjny obraz kobiety i jej roli w greckim społeczeństwie. Niektórzy krytycy nazywają ją wręcz “papieżem” paralogizmu. Poezja Dalakoury, trudna do jednoznacznej interpretacji, konstruowana w taki sposób, że wymyka się jednoznacznej interpretacji. Sny, fantazje, fałszywe cytaty, pseudo a może rzeczywiste traumy mieszają się. Z dumą powiedziała mi kiedyś, że wielu krytyków nazywa ją mątwą (sepią), która wypuszcza ciemną maskującą ciecz w chwili, gdy zdaje ci się, że już masz ją w ręku.