Kiki Dimoula
Melancholia
Po niebie jak na linii balansuje ogromna ciemność.
I gdy w ramiona porywa mnie okno
jedną ręką
do środka pokoju wciągam
ulicy niewiarygodną pustkę,
drugą zagarniam
garść obłoków
i duszę swoją nimi obsiewam.
z tomu: “Ereb”, 1956, tłum.: Leszek Paul