Śmierć Narcyza

Yiannis Antiohou

Śmierć Narcyza

I will show you his bloody cloth and limps
And the gray shadow on his lips.
T.S. Eliot, The Death of Saint Narcissus

Ostatnio od miesięcy
w moim ciemnym pokoju
klęczę nad jeziorem łez
próbując odbić swój własny obraz;
pochylam się podwajam
dopraszając się odbicia
którego już nie pamiętam

Ba, prawdy nie mówię
i kłamstwo mnie postarza;
być może cię nie widzę
nie mniej czuję
twój wilgotny odlew
twoje mokre włosy
łzy twoje
wtedy gdy było nas dwóch
– i dzień się nie kończył
i noc się nie kończyła –
międląc skurcz młodości
bolejąc przy każdym ukąszeniu
zapełniając płótno półcieniem

Nikt nie wyobraża sobie
ile światła
było na początku
w moim ciemnym pokoju
jakże twardy był
twój stalowy kirys

Żyjąc tak długo z osobno
nauczyliśmy się zanurzać bezgranicznie
w lustrze tej samej nocy;
wśród drobnych piór
ukąszeń
siniaków
wrzodów;
karmiąc się odrobiną wolności
której nie braliśmy pod uwagę
w tej całej nieśmiertelności

Przylgnąłem prawie do ciebie;
włosy twoje
są ciemne i lśniące;
igły palce nocy
szyją w naszych oczach
ogłuszającą ciszę
mrocznego stosunku
tak że nikt i nigdy nie widzi
że tuż zanim utonę
jestem podwojony
prosząc cię, Caravaggio
byś drzwi na czarnej framudze
wydrapał paznokciem
bym mógł wyjść
i Bogiem cię orzekł
boś mnie ocalił.

z tomu: “On, piekła nieboskłon”, 2019, tłum: Leszek Paul

Trzy wiersze z tomu “Niewielki testament”

Giorgos Lillis

Szkic

Tu, na ostatecznej granicy, gdzie chmury
wiszą na niebie jak skrzydła ptaków.
Tu, gdzie nikłość zdradzana jest przez jej cień,
gdy na skraju przepaści staje.
Nawet gdybyś żadnego Boga nie był epigonem.

Zrozumienie

Szukaj moich śladów. Znajdź w zamkniętych
szafach stare zeszyty,
tam gdzie na czeka mnie dziecko, którym kiedyś byłem,
dziecko, które nasłuchuje
wirującą siłę czasu,
piłując drewnianego konika.
Tutaj zrozumienie może i potwierdza jeden wyścig,
jedną próbę. Aż do chwili gdy chronić mnie będą
fale i Nimfy wód.

Na balkonie

Jaka cykada ma połączenie bezprzewodowe z galaktykami
by wylądować mogła we mnie nieskończoność
jak doskonały prezent znikąd ?
Podążam wzrokiem za statkami.
Badam powrót ciemności
do mroków. By nie rozmyślać o
przesmykach, oczekując by Pełnia księżyca
rozkazała dziwaczkom
defilować po drewnianym stole, na którym
się oparłem i sen mnie znużył.

z tomu: “Niewielki testament”, 2012, tłum: Leszek Paul

A kto był psychoanalitykiem Freuda?

Aristea Papaleksandrou

A kto był psychoanalitykiem Freuda?

You may take it as an instance of male injustice if I assert that
envy and jealousy play an even greater part in the mental life
of women than of men. It is not that I think these
characteristics are absent in men or that I think they have no other roots in women
than envy for the penis;but I am inclined to attribute
their greater amount in women to this latter influence.

Sigmund Freud

Powiedziano mi o pewnym lekarzu w Wiedniu
Berggase 19
który zdolny byłby mnie uzdrowić.
Metoda jego skuteczna.
Minął wiek jak nie więcej
i okazała się niezawodną
____________Prawie
i mojej anhedonii
zagadkę rozwiąże.

Jeśli za tym wszystkim stoi penis
ojca mojego którego mu zazdroszczę
na ciebie to przenoszę
i ta krnąbrność
staje się Ego
Superego
i to unicestwiam
ciebie unicestwiam
Jeśli za tym wszystkim stoi moja mama
ze swoim nieprzychylnym sutkiem
od szesnastu palę
tryskam zdrowiem
____________Prawie
wybaczam ci mamo.
No i, nie tylko ja.
I ten cały doktor
z Berggase też
miał jak wiadomo fioła na punkcie cygar.

Z tego co jednak wiem
nikt jak długo żył
nie zdołał go przeanalizować.

Mnie też nie zdoła tak długo
jak żyję.
Pomimo że zarzuca mi pan
że zaocznie nie dałam się
uzdrowić
panie doktorze.

Że zbuntowałam się by rozstrzygać
wszelkiej Ewy
nieuleczalną usterkę
wszelkie oblicza
pierworodnej zawiści.

z tomu: “Nocna biblioteka”, 2020, tłum.: Leszek Paul

Z tomu “Dzień dzisiejszy”

Athina Papadaki

Trzy wiersze z cyklu “Wyznania”

Suweren do sukcesora

Tak długo jak droga
ociąga swe nadejście
tak długo nadzieje
zdają się być wieczne.
Odrzuć strach,
dąży ku starości.
Krok postaw.
I niech słychać będzie krok
prawo religii.
Wszystko w tobie,
przywołaj jako cenne
nawet potknięcie.
Być może właśnie tak,
koi nieznane.

—————————–

Marmur do pomnika bohatera

W kamieniołomach
demon się rodzi.
I jakże liczni ci
co kształt mu nadali.
Liczni przyjaciele
oddawali ci cześć.
Teraz zwinięci w spiralach czasu,
na cokole zostawiają
od święta
sól i chleb.
Słów nie słychać.
Od prehistorii kamienia istnieję.
Dotrzymuję ci towarzystwa.

—————————–

Asceta do Chrystusa

Światłem robaczków świętojańskich,
otworzyć przejście
do tolosu próbowałem.
Każdy swoją własną drogą
ku nieprzeniknionemu.
Eremita,
widziałem na pustyni.
Jak i ty schronienia szukasz
we własnym cieniu.

z tomu: Dzień dzisiejszy (Σήμερον, 2021), tłum.: Leszek Paul

Wojna

Yiannis Antiohou

Wojna

W uśpionym państwie
gdy mnie zobaczysz o zmierzchu
jak płaczę pochylony
w moim pokoju w bladym światłe
nie myśl że się modlę
lub cierpię
To dlatego że twoje pióra mnie rozdzierają
a noc kwiląc
unosi mnie
ponad starymi wieżami
ruinami zamków w Niemczech
goniąc za twoim cieniem
Nie żebym cię stracił
lecz w Lipsku na wielkim zegarze
wskazówka minut zardzewiała
północy już nie wybijają
W takim bezruchu
Bach przywiązał naszego Boga
do skały w czyśćcu
W takiej nocy
jedynie śnieg lśni
ubiela uszy diabła
Jakże słodką jest melodia
młotów człowieka
Au revoir ici, n’importe où. *

//*” Żegnajcie nam tu, gdziekolwiek”. A.Rimbaud, „Iluminacje”, tłum.: A.Międzyrzecki, //

z tomu: “On, piekła nieboskłon”, 2019, tłum: Leszek Paul

Nadmierny estetyzm

Veroniki Dalakoura

Nadmierny estetyzm
Η υπερβολική αισθητική

Naprawdę głowię się. Dlaczego wszyscy chcą się bawić moimi małymi piersiami? Ilekroć spotykam kogoś – przewiduję: na pierwszy ogień ręka na tkaninie za chwilę ani chybi na dwóch sutkach które na przemian będzie miętosić. Dlaczego to wszystko? Dlaczego mam odczuwać ból a często i chuć? Jakakolwiek muzyka dostarczyłaby górniejszą i nie wykluczone że lepszej miary rozkosz. Tak więc prawie zawsze staję się ofiarą tych nazwijmy je sobie niewinnych ruchów i w moich doświadczeniach kobiety także nie były wyjątkiem.
Jednak ciało mężczyzny którego kochałam pozostaje moją dotykalną fantazją. Uda jego porastały czarne lśniące włosy i leżąc na plecach uwielbiał zadawać ból moim piersiom. Wzbroniłam się a on krępując moje dłonie włożył sobie do ust całą moją lewą pierś. Chciał ją oczywiście połknąć bo w pewnej chwili bolesnej rozkoszy poczułam jego zęby na wrażliwej powierzchni.
Powróciło wtedy wspólne wspomnienie z obrazu średniowiecznego młodego malarza, Nauzykaa patrząca na ukochanego który odchodzi, wcześniej wzrok na jej kolanach zawiesiwszy, ten sam ponownie narodzony malarz okresu renesansu kochał się we śnie – z nieżywą już – moją przyjaciółką. Co za muzyka co za głód w czasach osłów – nigdy nie bałam się powolnych przesądów gdyż te kopiąc najpłytszy grób obiecują ostatnią miłość. Palce obcięłam jedynie by ukarać ich bezduszność. Więc mary domagały się
mleka z moich piersi. Wzdychały dźwiękiem Giocondy a kiedy Ponchielli wpadł w złość czartowi oddały swoje dusze po dwakroć zgnębione grą.

z tomu „Rozkład miłości”, 1976, tłum.: Leszek Paul

Niewybaczalni

Yiannis Antiohou

Niewybaczalni

(…) doch stört nur
Nie den Frieden der Liebenden
Friedrich Hölderlin, Das Unverzeihliche

Moja prawda to
mroczny lejek
gdzie wyciągam rękę
by dotknąć twoich włosów
zawsze krótko
zanim umrzesz

Twoja prawda to
dzika cisza
nurzająca mnie w twoim szlochu
topi mnie

Przewróciłem się na bok

– zawsze wysokie i zbolałe
są te cyprysy po drugiej stronie –

i zobaczyłem
cień twój jak oddaje
ciało którego nie pogrzebałem
i noc w bezruchu
z kolcami na policzkach
odzierającą ze skóry

Pochyliłeś się obok mnie
pełen błota
i czarnej krwi

Leżeliśmy;
słodko pachniała noc

Nasza prawda
jest największa
lecz nie nadeszła
jej godzina
jeszcze

– zawsze wysokie i zbolałe
są cienie tych cyprysów
na cmentarzu po drugiej stronie –

a my
niewybaczalni
świecimy tutaj;

na nieboskłonie piekła.

z tomu: “On, piekła nieboskłon”, 2019, tłum: Leszek Paul

Γιαννης Αντιοχου

foto: Vasso Maragoudaki

Γιάννης Αντιόχου – Yiannis Antiohou urodził się w Atenach w 1969 roku. Dorastał w Pireusie, gdzie mieszka do dzisiaj. Z wykształcenia jest lekarzem. Jest również autorem wielu tłumaczeń poezji (T.S. Eliot, Anna Achmatowa, Ted Hughes). Wydał siedem tomów poezji. Ostatni tom : «Αυτός, ο κάτω ουρανός» został nagrodzony w roku 2020 Νagrodą Państwową (Κρατικό Βραβείο Ποίησης). Współpracuje z wieloma literackimi czasopismami. Wiersze jego zostały przetłumaczone na język angielski, francuski, hiszpański i po raz pierwszy po polsku są publikowane tu na stronie w moim tłumaczeniu.

(2019) Αυτός, ο κάτω ουρανός (Ίκαρος)
(2017) Διάλυσις (Ίκαρος)
(2014) Εκπνοές (Ίκαρος)
(2009) Εισπνοές (Ίκαρος)
(2006) Curriculum Vitae (Μελάνι)
(2005) Στη γλώσσα του (Γαβριηλίδης)
(2004) Romeo and Juliet (Δέλεαρ)
(2003) Ανήλικης νυκτός παρίστιον δέρμα (Γαβριηλίδης)

IV ( z tomu: Barłogi)

Maria Koulouri

IV

Słyszysz, słyszysz to ciało
Gdy ciszę rozściela
Zapis śmiertelnika co pogrążył się do korzeni
Sieje i zbiera głodówki smarkaty
Gawędząc o granicach
Do których często za póżno dociera

To nie jest głód lecz
Niebo co opada jedyna zawada
Ciężar nas własny posiłek
Zostawiliśmy ściany
Straciliśmy w czasie swoje miejsce
Dług biorąc za pieczę
Wyruszyliśmy szukając środków
Pokarm i płacz i marzenia
Każdego dnia próba przetrwania
I pamięć się też skończyła
Wzniesiona na fundamentach
W kurzu
Pod sklepieniem
W dzikości suchego ciała
W dziurze tego ciała
Zaklinowana w trzewiach
Zapomniana przez życie
Z pokutą niewinnego
Druzgocąc sens czynów
Odporna materia wypełnia pustkę
W kark nas ukąsiła
Naznaczeni idziemy dalej

Złożony w rękach oddech
Ostatni wdech tych co przetrwali
W górę z lekkimi plecami
Do miejsc co jak stały ląd
Gęste stoki prowiantu
Dla wilgoci i ognia
W drodze do wytchnienia
Aż do ostatniego pola
Gdzie wschodzą śmiertelni
I bogowie błagają o pomoc

Twarzą w twarz z problem oddania
Piszą się na nowy początek
Grzech strapienia
I zaczynają modły
By ponownie nie spaść
Zaczepy zwrócone do środka
Bez siły natury
Jedynie ich głos godzi się na wiarę

z tomu: “Barłogi”, 2017, tłum.: Leszek Paul

[Zatarły się pory roku]

Maria Laina

Zatarły się pory roku
a w Halston będzie jednak pięknie
płochość światła tam pożerają chmury
i godziny obracać się będą z dyskretnym dygotem.

Ani gwoździe ani osty z pewnością nie przeszkodzą nam
dotrzeć do wody by palce zwilżyć
zapach wodorostów na brzegu
zadrwi z bezkresnego posmaku życia
co słodko pachnie lecz zgoła
nieznośne.

Być może drzwi zamkną na nasze przejście
a gdy mrok zapadnie obserwować nas będą
zza okien z przerażeniem
nasze włosy zapewne się nie zestarzeją
i noc zobaczymy otwartymi oczyma.

Gdzieś poza bladą rzeczywistością
co jak umierający lśni człowiek.

z tomu: Różowy strach (Ρόδινος φόβος, 1992), tłum.: Leszek Paul