Demetra

 

Veroniki Dalakoura

Demetra

Strapiony mówię do was z oblężonego miasta. Panna młoda nogę swą prawą pogrzebała w kwiatach i we łzach, co suknię jej zmoczyły. I śpi teraz jej czarny kochanek, ściska jej dłoń jako znak bezgranicznej uległości. Jakże kochaliście mnie, jakże kochało mnie to jaskółcze gniazdo, które nazwano Aurora Borealis!


(Znalazłem ją w ciele, które już nie ma więcej łez, bowiem równo przekląłem wszelkie cnoty i wszelakie nieba ).

z tomu „Rozkład miłości”, 1976, tłum.: Leszek Paul

Śmiech

Veroniki Dalakoura

Śmiech

Na płycie nagrobnej nie odnotują przyczyny.
Rażąco biała jak ona, pofrunie ze skowytem, rozgrzebując żwir i zielsko. Wiosna się rozkruszy, a cement straci swoją moc. (Rozłąka ta uczyni stratę solidnej przyczyny przesądzoną).

To wszystko takie okrutne, okrutne i srogie. Szła do przodu, nie odwracając głowy, a ja podążałam za nią wzrokiem: jej plecy odbijały się w lustrze.

Niepokojąco nieczuła siostra niebieska wskazywała swą postawą, jakże bezużyteczne są zmęczenie i miłość.