Liana Sakelliou
Nurkowanie
Tu kończy się brzeg.
Tu zaczyna się moje marzenie.
— Codziennie rano nosząc moją maskę,
— moją czarną skórę
— otwieram bramę głębin:
— ciepła woda, która zrodziła twoje ciało
——- podłużną artykulację głazów
——- — ciemność wargi
———- — morskie ukwiały.
— Codziennie rano jak łowca
— uczę się ciebie śladować.
— Wędrujesz od szczeliny do szczeliny
— wodząc z dygotem swojego ciała
— mój los.
— Spojrzeniem krótkowzrocznym pieścisz muszlę
— i jak kolekcjoner oferujesz ją
— fioletowym i zielonym jeżowcom
— by zespoić obraz za obrazem
— fragmenty swojego starego świata.
— Nocą tropię cię jak kobieta
— zwinnie poruszam się wśród rozpadlin
—- —uciekam w masywy alg
——- — morskich ukwiałów
———- — kolorowych muszli jeżowców.
— A ty nocą rozścielasz się w kamiennej kryjówce.
— Czuję twoje dzikie oczy
— strzegące twojego samotnego podniecenia.
— Zbliżam się. Szorstkimi rękami
— odwracam kamień.
— Ziejesz czarnym zapachem strachu.
— Szarżujesz.
— By upoić się chwilą garnę cię do piersi
— twoje osiem rąk podróżuje
— wokół mojej szyi
— formując kolię z krwistych kręgów.
— Wyciągam cię
— do mojego własnego, przewiewnego domu.
— Zdejmuję maskę, moją czarną skórę.
— Leżysz na plecach wraz ze mną na brzegu.
—- — Oczy martwe,
——– — ręce-stopy zimne
————- i wiotkie.
Budzę się.
Już cię nie kocham.
z tomu: Strumienie dotyków, (Αφές ρέουσες, 1992), tłum.: Leszek Paul