Liana Sakelliou
Twoje czarne okulary i oczy
Starzy mawiali
oczy odbijają światło czasów.
Ale kiedy patrzyłeś na mnie
twoje czarne okulary skrzypiały
jak zawiasy w drzwiach
w wynajętym pokoju.
Zdjęłam je. Położyłam na nocnej szafce
nie znajdując odwagi, by powiedzieć ci
jak bardzo się ich bałam.
Pękły jak jaja mewy
kiedy spadają na skały
i rozrzucają oślizgły embrion
w lśniących kształtach.
Twoje czarne oczy nade mną
snuły się po owalach
lizały ich usta
pomrukiwały jak uszczęśliwieni kochankowie.
Czego jeszcze więcej pragnęłam?
Co najwyżej koloru, może,
na czerni.
Ale twoje wędrujące oczy
przegoniły mnie za morza,
stały się
kamerą telewizyjną, która zwykle zmienia
stan moich własnych spraw.
Makijaż spływa po mojej twarzy
nienaganna sieć wiąże moje własne ja
i emituje mój nikły uśmiech
w jej oku.
Kiedy odwracam się do niej plecami
wąż mojego kręgosłupa budzi się.
Zrzuca starą skórę
nagi i spocony
unosi się by tańczyć i grzechotać.
A starzy ludzie mawiali,
że oczy odzwierciedlają wszechświat.
Twoje bezczelne okulary i oczy
muszą więc być moim ciemnym wszechświatem.
Lecz co zostanie bez nich?
Ruchy
pochłaniane przez mętne ciało
ciało bez kręgosłupa,
chroniące ideę
radości.
z tomu: “Strumienie dotyków”, 1992, tłum.: Leszek Paul