Zakazane substancje

Kiki Dimoula

Zakazane substancje

Wieczór
pomimo swojej uprzejmej temperatury
popychał październik pospiesznie
do wyjścia.

Siedzieli też i inni lękliwi na zewnątrz
własny każdego strach
tak łatwo nie rozstawał się
z łagodnym takim preludium chłodu
widzisz i ja omijałam
twój północny klimat
wakacyjnym prawie stawieniem czoła.

Marzniesz?
Nie, gorąco debatujemy
jakże czarne morze maluje
nieobecność gwiazd

twój sok pomarańczowy daleko
od mojej kawy siedział
i zupełnie bez związku
szepnąłeś
miłość umiera zanim zdąży się zestarzeć

nie dosłyszałam
przyciągnąłeś bliżej swoje krzesło
tak gwałtownie że jego metalowa noga
zakleszczyła się w myśli mojej nogi

i jakiś podejrzany ból zaświtał
pozaziemski życzliwie pusty

oczywiste
że ty Boże z góry pokątnie
bezprawnie wlałeś mi
ironię do kawy.

z tomu “Przeprowadziliśmy się ościennie”, 2007, tłum.: Leszek Paul