Kiki Dimoula
Trochość świata / Το λίγο του κόσμου
Fotografia ręki
Tutaj, uniknąłeś przygody
ponownego zaistnienia
jest tylko twoja ręka
w kwadratowej nocy fotografii.
Jak zmartwychwstanie tnie papierowy wszechświat
samotna i wznosi się do góry,
jak nagle
co pozbawia nas Trochości świata.
Z niebem cztery na cztery gdzie się zaczyna?
Lecz przecież bezdech wymiarów
to nasienie cudów.
Przekręcam fotografię
bo uzależnia
długotrwałe używanie cudów.
Tutaj przypomina rękę
odciętą od ciała tancerza
w chwili gdy mówił opa,
gdyż inny obrót szykowała dusza
a inny mogło ciało.
Przeciwstawny rytm łamiący
melodie
i kończyny.
Przekręcam fotografię.
Ręka spaceruje
po cichym podłużnym wrześniu
licznych i niemych prawd.
Tutaj, ręka co zapewne wyryła
jedno do zobaczenia wkrótce
na pierwszym kamieniu ludzi.
Życzenie co wschodzi gdy zasiane jest
w glebie fotografii jedynie.
Jeden mały ruch
ręka ponownie zmienia
śluby zawieszenia.
Teraz, podobna pieszczocie wznoszącej się
po długich włosach pamięci.
Ach, na co tyle podobieństw
na tym jedynym świecie?
Upuszczam zdjęcie.
I ręka twoja zostaje
dłoń odwrócona
ku chmurze chiromantce jakiejś
co czyta:
z tobą nie widzi by mnie łączył
wspólny wysiłek przy jarzmie.
Razem nie uniesiemy
ani zmarłego z ziemi
ani kwiatka.
z tomu: „Trochość świata", 1971, tłum.: Leszek Paul