I ja miałam do wynidź kilku z grobu lecz nie odrzekli mi czy chcą.
Jak odrzec mają donosiciela zostawiłeś zaszpachlowane światło wokół.
A zresztą po co ich pytasz czy chcą. Cud nie pyta. Za ucho chwyta ciągnąc wyrzuca cię w światło. Radujesz cię oczywiście z olśnienia, nie przeczę choć w środku żre cię robak zmartwienie by i cuda nie były nieśmiertelne.
Obywatelami przeto lepiej tam gwoli niedzielenia raz drugi pustego ich łoża.
z tomu: „Minutą wspólnie”, 1998, tłum.: Leszek Paul
Śniadanie podarta gazeta
Spływały po mnie pomyje rozmów
dawno zapomnianych –
wzgarda faktów
co zapodziały ciebie
wśród roztrzaskanych latarni ślubów
Potem pamięć jakby
w sznur rozkołysany się obróciła
i zawisły na niej
wymarłe objęcia
Pamiętam podarła mi się spódnica próbowałam już nie wiem co Zsuwała się aż do ziemi Stałam patrzyłam jak plisuje się na mnie jak odległy dziecięcy wiek
z tomu: „Grota ze sztucznymi ogniami”, 2014, tłum.: Leszek Paul
Zefi Daraki (Ζέφη Δαράκη), urodzona w Atenach, należy do grona najwybitniejszych postaci współczesnej poezji greckiej. Jej twórczość – głęboko introspektywna i poruszająca – sytuuje ją w czołówce literatury greckiej XXI wieku. Poezja Daraki charakteryzuje się wyjątkowym połączeniem lirycznej prostoty i znaczącej głębi emocjonalnej. Jej utwory poruszają uniwersalne tematy tożsamości, pamięci i nieubłaganego upływu czasu, umiejętnie łącząc osobiste doświadczenia z refleksją nad zbiorową historią. W jej wierszach często zaciera się granica między tym, co indywidualne, a tym, co uniwersalne, ukazując zarówno ulotność pojedynczych chwil, jak i trwalsze, nierzadko melancholijne aspekty ludzkiego doświadczenia. Artystka z mistrzowską precyzją, posługując się językiem poetyckim, precyzyjnym i oszczędnym, wykorzystuje obrazy natury i intymne sceny codzienności, by zbudować głębokie poczucie miejsca. Osadza swoje refleksje w zwyczajnych, lecz ponadczasowych wymiarach życia. Szczególne miejsce w twórczości Daraki zajmuje eksploracja pojęcia przestrzeni, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej. Jej wiersze często ewokują poczucie straty lub tęsknoty, umiejscawiając je w kontekście konkretnych miejsc lub relacji międzyludzkich. Tematy wygnania i dezorientacji, choć zakorzenione w skomplikowanej historii społeczno-politycznej Grecji, zyskują w jej poezji wymiar uniwersalny i głęboko osobisty. Zefi Daraki debiutowała w 1960 roku tomem poezji zatytułowanym „Piosenka nowych czasów”. Jej droga zawodowa była ściśle związana z literaturą – pracowała w Bibliotece Publicznej w Atenach, z której w okresie dyktatury wojskowej została zwolniona. Do pracy w bibliotece powróciła dopiero w 1974 roku, po upadku reżimu. Była żoną wybitnego poety Virona Leontarisa (1932-2014), z którym dzieliła nie tylko życie osobiste, ale również pasję do literatury. Ich syn, Giannis Leontaris, kontynuuje rodzinne tradycje artystyczne jako reżyser. Jej wiersze zostały przetłumaczone na język francuski i angielski, a prezentowany tu materiał stanowi pierwsze tłumaczenie jej wierszy na język polski.
Za swoją wybitną twórczość Zefi Daraki otrzymała liczne wyróżnienia, w tym:
• Nagrodę Państwową za poezję w 2015 roku za zbiór „Η σπηλιά με τα βεγγαλικά” („Jaskinia z fajerwerkami”) • Nagrodę Akademii Ateńskiej, Nagrodę Fundacji Kostasa i Eleni Ouranis, za całokształt twórczości, w roku 2015 • Nagrodę „Dido Sotiriou” przyznawaną przez Greckie Towarzystwo Pisarzy • Nagrodę Akademii Ateńskiej im. L. Porfyrasa w roku 2008
“Poet of the Week 03/10/2019 – Voice of Greece – ERT.GR” (https://vog.ert.gr/ondemand/Poet-of-the-Week-03-10-2019-20230905/?lang=en) “Reading Greece: 9th Athens World Poetry Festival” (https://www.greeknewsagenda.gr/reading-greece-9th-athens-world-poetry-festival-poetry-on-the-road/)
Pomiędzy małymi i wielkimi słowami waha się biała linia równa i zastygła oddycha. Drobne nici światła delikatnie toczą cię we mnie moje słowa skrywają twoje oczy równe i zastygłe; pomiędzy czerwienią i bielą oddychasz.
z tomu: Zmiana miejsca (Αλλαγή τοπίου, 1972), tłum.: Leszek Paul
Because these wings are no longer wings to fly -T.S.Eliot
Idę i zmierzcha. Decyduję i zmierzcha. Nie, nie jestem smutna.
Byłam dociekliwa i pilna. Znam się na wszystkim. Trochę na wszystkim. Znam imiona kwiatów gdy więdną, wiem kiedy zielenią się słowa i kiedy marzniemy. Jak łatwo przekręcić w kłódce uczuć dowolnym kluczem zapomnienia. Nie, nie jestem smutna.
Przeszłam przez deszczowe dni wezbrałam za tą kolczastą siatką wody cierpliwie i niezauważalnie, tak jak ból drzew gdy porzuca je ostatni liść, jak strach nieustraszonych. Nie, nie jestem smutna.
Przeszłam przez ogrody, zatrzymałam się przy fontannach widziałam wiele posążków śmiejących się do niewidocznych powodów radości. I małe zadufane amorki. Ich napięte łuki półksiężycem wzeszły moimi nocami i rozmarzyłam się. Widziałam liczne i piękne sny i widziałam jak się w nich zatracam. Nie, nie jestem smutna.
Wędrowałam wiele między uczuciami własnymi i innych, wolne miejsce zostawało zawsze między nimi by przejść mógł rozłożysty czas. Koło poczt przeszłam i ponownie przeszłam. Listy napisałam i ponownie napisałam i bez trudu do boga odpowiedzi się modliłam. Krótkie kartki przychodziły: serdeczne pożegnania z Patry i jeszcze jakieś pozdrowienia od wieży w Pizie która się chyli. Nie, nie jestem smutna, że dzień się chyli.
Dużo mówiłam. Do ludzi, latarni i zdjęć. I dużo do łańcuchów. Nauczyłam się ręce czytać i tracić ręce. Nie, nie jestem smutna.
Podróżowałam rzecz jasna. Byłam to tu to tam… Wszędzie gotowy świat by się zestarzeć.
Straciłam trochę tego, trochę tamtego. I na ostrożności w sobie straciłam i na nieuwadze swojej. Nad morze też poszłam. Przestronność mi się należała. Powiedzmy, że ją sobie wzięłam. Wystraszyłam się samotności więc ludzi wymyśliłam. Widziałam jak jedni padają od ręki cichego pyłu, co promień słońca przecina, inni od dźwięku dzwonka maleńkiego. I grzmotem dzwonów rozdzwoniłam ortodoksyjnej pustyni. Nie, nie jestem smutna.
Rozgorzałam i stliłam się. Rutyny księżyców też mi nie zabrakło. Ich kres nad morzem i ponad spojrzeniem, mroczny, mnie wyostrzył. Nie, nie jestem smutna.
Tak jak tylko mogłam opór stawiałam rzece tej wezbranej by mnie nie porwała, i tak jak tylko to było możliwe wodę wymyśliłam w suchych korytach i dałam się porwać.
Nie, nie jestem smutna. Noc o właściwej porze przychodzi.
.
z tomu: „Trochość świata”, 1971, tłum.:Leszek Paul
Μαρία Λαϊνά – Maria Laina urodziła się w Patras w 1947 roku, jest wielokrotnie nagradzaną grecką poetką.
Absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu Ateńskiego. Pracowała jako tłumaczka, krytyk, scenarzystka, redaktorka tekstów, profesor greckiego i producent radiowy.
Należy do tzw. Pokolenia
70, grupy autorów greckich, którzy
zaczęli publikować swoją twórczość w latach siedemdziesiątych,
zwłaszcza pod koniec greckiej junty wojskowej w latach 1967-1974 i w
pierwszych latach istnienia Metapolitefsi.
Za swój zbiór „Różowy
strach” (Ρόδινος φόβος)
otrzymała w 1993 roku Państwową Nagrodę Poetycką, a w 1996 roku
nagrodą „Kawafisa” (Διεθνές Βραβείο
Καβάφη ) a w roku nagrodą Costa i Eleni Ourani Award od
Akademii Ateńskiej
Jej poezja została przetłumaczona na
język angielski, francuski i hiszpański.
Oprócz 9 tomów poezji jest również autorką licznych sztuk teatralnych i tłumaczeń.