Syzyf

Giorgos Lillis

Syzyf


Przy takiej liczbie sympatyków
jednym euro niech każdy cię obdarzy
i już do końca życia miałbyś czym opłacić
transport swojego kamienia.
Lecz oni zamiast stan rzeczy zmienić
poszli upodobniając się do ciebie.
Jeden dźwiga żonę i dzieci na plecach
inny sześć walizek.
Kolejny wyłazi ze skóry
by dogodzić całemu domostwu
nawet osioł nie dałby rady
i widzisz ich jak
się potykają
jak pot się z nich leje
nie poddają się jednak
tam, niezrażeni
wdrapują się na pieprzone wzgórze
spadają
by następnego dnia
raz jeszcze wszystko od nowa
ten ich upór
wymaga obserwacji psychiatrycznej
ty kolego, przynajmniej to nie ty wybrałeś
niewolę
to była kara nałożona na ciebie
lecz wszyscy twoi wielbiciele
źle odczytali przekaz
i szarpią się teraz
kto zniesie najwięcej
nie myśląc bynajmniej o cenie
którą płacą ci którzy w przepaściach łamią kark
albo kręgosłup
lub szyję
gęba w kubeł
niepowstrzymani, bracie, dalej ciągną w tą i z powrotem
nawet jeśli Daremność będzie
pierwszym słowem które ci przyjdzie na myśl
o tej całej szalonej hordzie.

z tomu: “Tabletka”, 2021, tłum: Leszek Paul

Tajemnica

Georgia Triantafillidou

Tajemnica

Był elektrykiem
Ustawił żółte światła w wioskach Seres
by zobaczyć, która jest najpiękniejsza
i wziąć ją sobie za żonę.
Nosiła czarne podniesione brwi
i żałobną powagę, gdy wychodziła się przejść.
Jej uroda nigdy nie lśniła na spacerze.
Leżąc później w małżeńskim łożu
rozpuszczała swoje czarne włosy, czarne oczy
i czarne uniesione brwi.
A tamten trudził się by zamknąć
wszystkie te skaczące czarne kozy
w swoich dłoniach lub w jednym pocałunku.

Tego przesądnego popołudnia
śmignął przed nią ze swoją Vespą i powiewającą kurtką
Rzuciła się za nim samotna.
W połowie drogi dogonił ją wuj.
Z trudem zaciągnęła go przed kafenio
by wspólnie rozwiązać mroczną tajemnicę tej całej iluminacji.
Tamten pochylony nad retsiną
zapomniał już o żółtych światłach, które zasiał w nocy
i prostych kobiety, które trzepotały rozbestwione.
A ona stała pod słupem
uparcie wskazując na niego palcem
w pełnym blasku.

z tomu: Niezwrócone długi (Δανεικά αγύριστα, 2017), tłum.: Leszek Paul

Na czas

Georgia Triantafillidou

Na czas

W samo południe
w czasie gdy ludzie stukali się szklaneczkami
nie podejrzewając ogromnej przepaści, która dzieli
tych, którzy piją swoje tsipouro z anyżkiem
od tych, którzy piją czyste,
w czasie gdy morze było tak blisko,
że wypluwane słowa jedynie uciekały niebieskimi plamami na talerzach,
w czasie gdy nic nie zapowiadało
że sprzedawca loterii ich ominie
— hałaśliwa zbieranina przypadków —
i w czasie gdy kraj całował się jak na śmierć
z kilkoma nieugiętymi politykami na pierwszych stronach gazet,
on
oderwał od niej wzrok.

(Muszle, przypuszczam, jej daruje.)

z tomu: Prawo zdrady (Δικαίωμα προσδοκίας, 2007), tłum.: Leszek Paul

Georgia Triantafillidou

Georgia Triantafillidou – Γεωργία Τριανταφυλλίδου – urodziła się w Salonikach w 1968 roku. Studiowała literaturę nowogrecką na Uniwersytecie Arystotelesa w Salonikach. Od końca 2000 roku mieszka na stałe w Kavali.

Wiersze Georgii prztłumaczone zostały na wiele języków, (tutaj po raz pierwszy po polsku) i ukazały się w licznych antologiach.

  • “Poeta poza” (Ο ποιητής έξω, Άγρα, 2004)
  • “Prawo zdrady” (Δικαίωμα προσδοκίας, Άγρα, 2008)
  • “Niezwrócone długi” (Δανεικά αγύριστα, Κίχλη, 2017)

Erotyk

Katerina Iliopoulou

Erotyk

Marzyłem o kobiecie
Kobiecie która nie jest Czystym Poniedziałkiem
Ani Wielkim Piątkiem
Niedzielą czy Niewiernym Tomaszem
Moja kobieta jest zawsze czwartkiem.
To znaczy jest niepojęta.
Ma szyję jak tor wyścigów konnych
Zaorany kopytami.
Dudniący krajobraz.
Boję się kiedy się całujemy
Że mały zegarek który trzyma w zębach
Zaplącze się w mój język
I go połknę
A wtedy ona zawsze będzie znała mój rytm.
Moja kobieta nie jest drzewem
Jest kamieniem
Kiedy próbuję ją ociosać łamię sobie zęby
Ona też cierpi bo nie jestem w stanie
Zmienić jej kształtu.
Jedynie co mogę to zmienić jej miejsce
Tak więc wyrzucam ją
A potem biegnę jak pies węszący odległość
By sprowadzić ją z powrotem.

z tomu: “Pan Tau”, 2007, tłum.: Leszek Paul

Pan Tau w morskiej scenerii

Katerina Iliopoulou

Pan Tau w morskiej scenerii

Podnosi kamyk leżący na brzegu morza
Widzi że kamyk ma niezwykłą cechę
nie posiadając ani wnętrza ani zewnętrza.
Obie strony są identyczne.
Ponieważ nic innego nie przychodzi mu do głowy,
postanawia że kamyk jest wrogiem świata
i wyrzuca go daleko.
Kamyk spadając tworzy coś co nazywamy
“dziurą w wodzie”.

Pan Tau odczuwa ogromną pokusę
ale i zazdrość niepojętą o kamyk.
Podnosi więc jeszcze jeden i wkłada go sobie do ust.
Na początku jest słony.
Jest przecież morską rzeczą.
Chwilę później jest niczym.
Twarda bryła ciszy w jego ustach,
wysysa mu głos.

Zdziwiony odkrywa jednak
Że jest w stanie mówić nawet bez głosu.
Najwyraźniej jego życzenie zostało wysłuchane.
Stado morskich ptaków ląduje mu u stóp.
A kiedy odlatują zostawiają za sobą nieczytelny tekst.
Pan Tau pochyla się i natychmiast zaczyna go studiować.

z tomu: “Pan Tau”, 2007, tłum.: Leszek Paul

Tropikalny

Maria Laina

Tropikalny

Miłość z tobą przypomina mi ziajanie
w wilgotnej czerwonej scenerii
w głębi muskające skrzydła
przestrzeń zamyka ich rozpalony przygwożdzony
trzepot;
a więc tym jest kochanie
małym w powijakach świegotem
co wypaca tlen
i spowija ciało
– bezwładem czy ruchem jest strach?
po za czy w?
Małe krople piasek
krew ptaków
spływają po moich udach.


z tomu: Zmiana miejsca (Αλλαγή τοπίου, 1972), tłum.: Leszek Paul

Katerina Iliopoulou

Katerina Iliopoulou – Κατερίνα Ηλιοπούλου -urodziła się w 1967 roku w Atenach. Zredagowała i współtworzyła dwa zbiory esejów na temat współczesnej poezji.

We współpracy z Eleni Iliopoulou przetłumaczyła na grecki twórczość Sylvii Plath i Walta Whitmana. Brała udział w wielu międzynarodowych festiwalach, a jej poezja była tłumaczona i publikowana w wielu językach. Od 2013 r. kieruje wydawanym co dwa lata magazynem FPMK (ΦάΡΜαΚο), poświęconym poezji, poetyce i sztukom wizualnym oraz redaguje dwujęzyczną stronę internetową poświęconą współczesnej poezji greckiej greekpoetrynow.com. W latach 2017-2020 była kuratorką i organizatorką festiwalu młodych pisarzy w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Salonikach. Jest również współorganizatorką i kuratorką serii projektów łączących poezję ze sztuką wizualną i performatywną oraz poszukujących innych relacji z przestrzenią publiczną i publicznością w sztuce współczesnej.

Tom „Pan Tau” został nagrodzony przez magazyn literacki „Διαβάζω” jako najlepszy debiut  poetycki roku 2007.

  • „Pan Tau”, (Ο κύριος Ταυ, εκδ. Μελάνι), 2007
  • „Miejsce schronienia”, ( Άσυλο, εκδ. Μελάνι), 2008
  • „Το βιβλίο του χώματος”, εκδ. Μελάνι, 2011
  • „Każde miejsce raz i dobrze”, (Μια φορά κάθε τοπίο και ολότελα, εκδ. Μελάνι), 2015

Zimowy pływak

Maria Topali

Zimowy pływak

Eteokles i Polinik nawzajem się zabili.

Antygonę żywcem zamurowano.

Ismena za rękę ojca wzięła,
i razem się udali.

Trzeci syn Edypa pozostał w mieście.

Dużo się uczył, solidną pracę wykonał.
Wykazał się w różnych sportach,
towarzyski, unikał ekscesów.
Książki były jego wielką pasją.

Stał się prawą ręką wszystkich kolejnych królów,
ożenił się z ich córkami,
i sam panował w krytycznych, przejściowych okresach.

Nie prowadził wojen. Zawsze łagodny
wobec mężczyzn i kobiet.
Sam nie śpiewał, lecz regularnie chodził na koncerty.
Dyskretnie uwielbiał śpiewaczki.
Słów takich jak “uwielbiam” nigdy nie używał.

Wiele kobiet chętnie złożyłoby
swoje białe szyje na jego kolanach,
częstując go krwią by nadać mu odrobinę koloru,

a on uśmiechał się i głaskał je po włosach

Rozsądny w swoich myślach.

Nieustępliwy.

Nie przyszło by ci do głowy, gdybyś go znał,
że ten człowiek z pięknej piersi Jokasty
wyssał żrącą ciemność.

z tomu: ” Londyn i inne wiersze”, 2006, tłum.: Leszek Paul

Nowe szaty króla (Wersja)

Maria Topali

Nowe szaty króla (Wersja)

Ι.
Zgodnie zawsze
ze znaną wszystkim bajką,
król był nagi.

Lecz sprawy potoczyły się jednak troszeczkę inaczej.

Prawda — pojawił się nagi
podczas uroczystej parady,
lecz nie dlatego, że go oszukał
jakiś cwany lis.
Jego nagość, dobrze znana jemu i jego watasze
była atrybutem władzy.
Upokarzał nią wszystkich:
widzieli go takim jakim sobie nie życzyli
i dawać przeciwne świadectwo musieli.

Aż pewnego dnia to dziecko
gotowe było wytrąbić całą prawdę głośno!
Tak się zawsze dzieje.
Wystarczy, że tylko ktoś pierwszy się odważy
— bodaj dziecko.
Inni podążają.

ΙI.
Kardynał
był mądrym człowiekiem.
Mógł, rzecz jasna,
opróżniać codziennie o świcie
nocnik swego pana
lecz był, między innymi,
potężny i wyedukowany — za grubą forsę.

Dał minąć pierwszej burzy.
Były zamieszki, ustawiane barykady.
Kardynał negocjował,
rozdawał pieniądze, obietnice.
Sytuacja się uspokoiła.
Z czasem zaczął blednąć.
wizerunek bohaterskiego chłopca.

Kim on w końcu był?
Dzieciakiem, który ujawnił,
że do tej pory byliśmy niezłomnie podwładnymi?

Zaczął rozpowiadać:
to zarozumiałe dziecko,
złośliwe, powierzchowne, bezmyślne
— “Rzecz jasna, król był nagi” —
stało się jednak stałym refrenem.

Aż ktoś — zdobył później wyróżnienie i zaszczyty w swojej dziedzinie —
pewnej nocy powiedział w tawernie:
“Ja jednak pamiętam, że był w pończochach”.
Inny zaraz dodał: “Ja też! O ile pamiętam, były niebieskie?”

I tak powoli
z niczego odtworzono
cały królewski strój
i żyli długo i szczęśliwie.

III.
Spytacie: a chłopiec?

Odsunięty,
talenty jego do reszty zakwestionowane.
Popadł, jak to mówią, “w niełaskę”.
Depresja, utrata pamięci, to co zwykle.

Pewnego dnia
zebrał się na odwagę
by unieść wysoko
w supermarkecie, bez obsłonek
dwoma rękoma torby z zakupami
i śmignąć przez bramkę do kasy.

Ze spojrzeniem sfinksa, czekali już po obu stronach Medowie na niego:


“Hello, Leonidas!”, przywitali go. “How are you feeling today?”

z tomu: “Słuchaliśmy tego razem”, 2018, tłum.: Leszek Paul