Pan Tau w morskiej scenerii

Katerina Iliopoulou

Pan Tau w morskiej scenerii

Podnosi kamyk leżący na brzegu morza
Widzi że kamyk ma niezwykłą cechę
nie posiadając ani wnętrza ani zewnętrza.
Obie strony są identyczne.
Ponieważ nic innego nie przychodzi mu do głowy,
postanawia że kamyk jest wrogiem świata
i wyrzuca go daleko.
Kamyk spadając tworzy coś co nazywamy
“dziurą w wodzie”.

Pan Tau odczuwa ogromną pokusę
ale i zazdrość niepojętą o kamyk.
Podnosi więc jeszcze jeden i wkłada go sobie do ust.
Na początku jest słony.
Jest przecież morską rzeczą.
Chwilę później jest niczym.
Twarda bryła ciszy w jego ustach,
wysysa mu głos.

Zdziwiony odkrywa jednak
Że jest w stanie mówić nawet bez głosu.
Najwyraźniej jego życzenie zostało wysłuchane.
Stado morskich ptaków ląduje mu u stóp.
A kiedy odlatują zostawiają za sobą nieczytelny tekst.
Pan Tau pochyla się i natychmiast zaczyna go studiować.

z tomu: “Pan Tau”, 2007, tłum.: Leszek Paul

Tropikalny

Maria Laina

Tropikalny

Miłość z tobą przypomina mi ziajanie
w wilgotnej czerwonej scenerii
w głębi muskające skrzydła
przestrzeń zamyka ich rozpalony przygwożdzony
trzepot;
a więc tym jest kochanie
małym w powijakach świegotem
co wypaca tlen
i spowija ciało
– bezwładem czy ruchem jest strach?
po za czy w?
Małe krople piasek
krew ptaków
spływają po moich udach.


z tomu: Zmiana miejsca (Αλλαγή τοπίου, 1972), tłum.: Leszek Paul

Katerina Iliopoulou

Katerina Iliopoulou – Κατερίνα Ηλιοπούλου -urodziła się w 1967 roku w Atenach. Zredagowała i współtworzyła dwa zbiory esejów na temat współczesnej poezji.

We współpracy z Eleni Iliopoulou przetłumaczyła na grecki twórczość Sylvii Plath i Walta Whitmana. Brała udział w wielu międzynarodowych festiwalach, a jej poezja była tłumaczona i publikowana w wielu językach. Od 2013 r. kieruje wydawanym co dwa lata magazynem FPMK (ΦάΡΜαΚο), poświęconym poezji, poetyce i sztukom wizualnym oraz redaguje dwujęzyczną stronę internetową poświęconą współczesnej poezji greckiej greekpoetrynow.com. W latach 2017-2020 była kuratorką i organizatorką festiwalu młodych pisarzy w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Salonikach. Jest również współorganizatorką i kuratorką serii projektów łączących poezję ze sztuką wizualną i performatywną oraz poszukujących innych relacji z przestrzenią publiczną i publicznością w sztuce współczesnej.

Tom „Pan Tau” został nagrodzony przez magazyn literacki „Διαβάζω” jako najlepszy debiut  poetycki roku 2007.

  • „Pan Tau”, (Ο κύριος Ταυ, εκδ. Μελάνι), 2007
  • „Miejsce schronienia”, ( Άσυλο, εκδ. Μελάνι), 2008
  • „Το βιβλίο του χώματος”, εκδ. Μελάνι, 2011
  • „Każde miejsce raz i dobrze”, (Μια φορά κάθε τοπίο και ολότελα, εκδ. Μελάνι), 2015

Zimowy pływak

Maria Topali

Zimowy pływak

Eteokles i Polinik nawzajem się zabili.

Antygonę żywcem zamurowano.

Ismena za rękę ojca wzięła,
i razem się udali.

Trzeci syn Edypa pozostał w mieście.

Dużo się uczył, solidną pracę wykonał.
Wykazał się w różnych sportach,
towarzyski, unikał ekscesów.
Książki były jego wielką pasją.

Stał się prawą ręką wszystkich kolejnych królów,
ożenił się z ich córkami,
i sam panował w krytycznych, przejściowych okresach.

Nie prowadził wojen. Zawsze łagodny
wobec mężczyzn i kobiet.
Sam nie śpiewał, lecz regularnie chodził na koncerty.
Dyskretnie uwielbiał śpiewaczki.
Słów takich jak “uwielbiam” nigdy nie używał.

Wiele kobiet chętnie złożyłoby
swoje białe szyje na jego kolanach,
częstując go krwią by nadać mu odrobinę koloru,

a on uśmiechał się i głaskał je po włosach

Rozsądny w swoich myślach.

Nieustępliwy.

Nie przyszło by ci do głowy, gdybyś go znał,
że ten człowiek z pięknej piersi Jokasty
wyssał żrącą ciemność.

z tomu: ” Londyn i inne wiersze”, 2006, tłum.: Leszek Paul

Nowe szaty króla (Wersja)

Maria Topali

Nowe szaty króla (Wersja)

Ι.
Zgodnie zawsze
ze znaną wszystkim bajką,
król był nagi.

Lecz sprawy potoczyły się jednak troszeczkę inaczej.

Prawda — pojawił się nagi
podczas uroczystej parady,
lecz nie dlatego, że go oszukał
jakiś cwany lis.
Jego nagość, dobrze znana jemu i jego watasze
była atrybutem władzy.
Upokarzał nią wszystkich:
widzieli go takim jakim sobie nie życzyli
i dawać przeciwne świadectwo musieli.

Aż pewnego dnia to dziecko
gotowe było wytrąbić całą prawdę głośno!
Tak się zawsze dzieje.
Wystarczy, że tylko ktoś pierwszy się odważy
— bodaj dziecko.
Inni podążają.

ΙI.
Kardynał
był mądrym człowiekiem.
Mógł, rzecz jasna,
opróżniać codziennie o świcie
nocnik swego pana
lecz był, między innymi,
potężny i wyedukowany — za grubą forsę.

Dał minąć pierwszej burzy.
Były zamieszki, ustawiane barykady.
Kardynał negocjował,
rozdawał pieniądze, obietnice.
Sytuacja się uspokoiła.
Z czasem zaczął blednąć.
wizerunek bohaterskiego chłopca.

Kim on w końcu był?
Dzieciakiem, który ujawnił,
że do tej pory byliśmy niezłomnie podwładnymi?

Zaczął rozpowiadać:
to zarozumiałe dziecko,
złośliwe, powierzchowne, bezmyślne
— “Rzecz jasna, król był nagi” —
stało się jednak stałym refrenem.

Aż ktoś — zdobył później wyróżnienie i zaszczyty w swojej dziedzinie —
pewnej nocy powiedział w tawernie:
“Ja jednak pamiętam, że był w pończochach”.
Inny zaraz dodał: “Ja też! O ile pamiętam, były niebieskie?”

I tak powoli
z niczego odtworzono
cały królewski strój
i żyli długo i szczęśliwie.

III.
Spytacie: a chłopiec?

Odsunięty,
talenty jego do reszty zakwestionowane.
Popadł, jak to mówią, “w niełaskę”.
Depresja, utrata pamięci, to co zwykle.

Pewnego dnia
zebrał się na odwagę
by unieść wysoko
w supermarkecie, bez obsłonek
dwoma rękoma torby z zakupami
i śmignąć przez bramkę do kasy.

Ze spojrzeniem sfinksa, czekali już po obu stronach Medowie na niego:


“Hello, Leonidas!”, przywitali go. “How are you feeling today?”

z tomu: “Słuchaliśmy tego razem”, 2018, tłum.: Leszek Paul

W głębi serca

Maria Topali

W głębi serca

Kiedy spotykamy się
w ostatnie popołudnie jesieni
oboje wiemy
że już jutro
będzie tu zima.
Zmiecione będą
z ziemi
ostatnie złote półksiężyce
spośród suchych liści

To dobrze wiemy.
I wcale się nie spieszymy
ani ty
ani ja
ponieważ te chwile
spływające na ziemię
są błękitne
pełne
wszystkiego
co wydarzyło się wcześniej
i chociaż
pory roku wracają
i drzewa w Ogrodzie Narodowym rosną
nic już nie gwarantuje
że nasze winnice
raz jeszcze
obdarzą nas
tym samym smakiem wina.

z tomu: “Słuchaliśmy tego razem”, 2018, tłum.: Leszek Paul

Maria Topali

Maria Topali Μαρία Τοπάλη – urodziła się w 1964 r. w Salonikach.
Studiowała prawo na Uniwersytecie Ateńskim oraz na Uniwersytecie Johanna-Wolfganga-Goethego we Frankfurcie nad Menem (stypendystka Daimler-Benz Foundation, doktorat). Od 1996 r. pisze recenzje poetyckie dla licznych dla czasopism.

© φωτό: Μαριλένα Σταφυλίδου

W latach 2006-2008 prowadziła seminarium z przekładu poezji w EKEMEL (Europejskim Centrum Przekładu Literatury i Nauk Humanistycznych). W latach 2007/2008 prowadziła kurs “Poetyka i przestrzeń” na Wydziale Architektury Uniwersytetu w Tesalii. Jej pierwsza książka poetycka “Serwis herbaciany” ukazała się w 1999 roku, a druga, “Londoni inne wiersze” w 2006 roku, która została ciepło przyjęty przez krytyków i znalazła się liście do nagrody poetyckiej magazynu literackiego Diavazo. Jej wiersze zostały przetłumaczone na język niemiecki i włoski. Tłumaczyła prozę i poezję z języka niemieckiego na grecki, w tym wybrane wiersze Brechta, Huchela, Laskera-Schülera i Duineser Elegien Rainera Marii Rilkeg, Hansa Magnusa Enzensbergera i Maxa Frischa. Jest mężatką i ma dwie córki. Mieszka w Atenach i pracuje w Narodowym Centrum Badań Społecznych.

  • “Serwis herbaciany”, Νεφέλη, 1999
  • “Londyn i inne wiersze”, Νεφέλη, 2006
  • “Zejście z Vermio”, Εκδόσεις Πατάκη, 2010
  • “Słuchaliśmy tego razem”, 2018

Metamorfoza

Eleni Lintzaropoulou

Metamorfoza

Boisz się? Rozumiem.
Z czarami Circe wspólnego jednak nic nie mam.
Potrafię zrozumieć twoją tęsknotę
Tak więc odsłoń mi się
Mogę i ja odkryć się przed tobą
Lub zostańmy w zawieszeniu
Nie jestem lustrem, jestem kobietą
Nie zdradzę cię
A jednak masz prawo się bać
Mam niezmiennie moc, by cię zmienić
Nie w świnię, rzecz jasna
Lecz w coś bardziej niebezpiecznego

z tomu: “Niewidoczna rana”, 2019, tłum.: Leszek Paul

Zakazane substancje

Kiki Dimoula

Zakazane substancje

Wieczór
pomimo swojej uprzejmej temperatury
popychał październik pospiesznie
do wyjścia.

Siedzieli też i inni lękliwi na zewnątrz
własny każdego strach
tak łatwo nie rozstawał się
z łagodnym takim preludium chłodu
widzisz i ja omijałam
twój północny klimat
wakacyjnym prawie stawieniem czoła.

Marzniesz?
Nie, gorąco debatujemy
jakże czarne morze maluje
nieobecność gwiazd

twój sok pomarańczowy daleko
od mojej kawy siedział
i zupełnie bez związku
szepnąłeś
miłość umiera zanim zdąży się zestarzeć

nie dosłyszałam
przyciągnąłeś bliżej swoje krzesło
tak gwałtownie że jego metalowa noga
zakleszczyła się w myśli mojej nogi

i jakiś podejrzany ból zaświtał
pozaziemski życzliwie pusty

oczywiste
że ty Boże z góry pokątnie
bezprawnie wlałeś mi
ironię do kawy.

z tomu “Przeprowadziliśmy się ościennie”, 2007, tłum.: Leszek Paul